czwartek, 4 kwietnia 2013

pierwsza, krótka część.


LOUIS .

 - Tak, skarbie! To jest to! – krzyknął Harry, wchodząc do małego budyneczku.
 - Yeah, wiedziałem, że Ci się spodoba, Harreh. – wymruczałem mu do ucha.
 - Czy tam jest sypialnia czy mi się zdaje?
 - Jest… A co chcesz w niej robić?...
Budownictwo było przepiękne.
Wszystko było idealnie, i ogółem część do mieszkania była ślicznie wyremontowana, no i umeblowana.
A przecież chcieliśmy mieć kawiarenkę, więc miejsce po piekarni, będzie dobrej wielkości.
Chyba…
Ale najlepsza była sypialnia.. Tak… Mogłem tyle wyobrażać sobie, co moglibyśmy w niej robić.
Przez te myśli, dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie.
Ale nie na to pora. Chociaż…
- Wszystko, Loueeh… - Harry przygryzł płatek mojego ucha, a przez moje ciało przeszedł dobrze mi znany dreszcz.
-O-okej.
Potem wszystko działo się tak szybko. Ale mimo to, było cudownie. Tak, Harreh, to ten ktoś…
Tylko on potrafi doprowadzić mnie do takiego stanu, zaledwie jednym słowem, lub dwoma.
Nie jestem taki… Zazwyczaj. Ale jestem taki przy Harrym.


HARRY .

Nie lubiłem tak się kochać, ale to było NAM potrzebne.
Sex nie jest najważniejszy, ale ważny.
Najważniejszy jest Loueeh.
Boże, nie byłem gejem, do teraz.
Ale ten jego tyłek,
jego uśmiech,
jego oczy.
Jego..
Po prostu ON.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

5 komentarzy: