piątek, 5 kwietnia 2013

Larry ( : . ps. przepisywać to dalej? ; )


Cześć. Mam pytanie ... Mogę? :D
Zaczęłam przepisywać shota o pierwszym razie Larry'ego, ale nie wiem czy go dokańczać.
Piszcie, co dalej mam z tym robić. : )
Ps. ten shot jest meeeeeeeeeeeeeeeeeeeeega długi, więc będzie co czytać! ^^






Paring - Larry Stylinson. Louis Tomlinson + Harry Styles.
Alternatywny świat autorki - One Direction zaczynają swoją karierę.
Miejsce wydarzeń - Festiwal Leeds.
Narrator - Louis.
Tu - pierwszy raz Larrego.
Ilość stron (zwykły zeszyt) - 16.
Muzyka do czytania. - obojętna.
Typ - One shot +18.
Pisane językiem potocznym.
~~~~ ZWIERA TREŚCI O TEMATYCE EROTYCZNEJ, PRZEDSTAWIA MIŁOŚĆ HOMOSEKSUALNĄ. ~~~~
EnJoY. : )
Dedykacja -

____________________________________

Dostaliśmy wspólny namiot. Cieszyłem się jak małe dziecko, które dostało grę.
Gówniane porównanie, wiem.
Bez wątpienia czułem coś więcej do niego, lecz nie byłem pewien co.
Nigdy nie lubiłem chłopców.
 Ale Harry... To coś innego.
Umm...
Jego zielone oczy.
Jego zabójczy tyłek (za którego nie jeden Amerykanin potrafiłby zabić.) .
Jego uśmiech, jego lekko zachrypnięty głos z rana.
On jest cudowny.
Chcę tylko jego!
Odkąd zaczęliśmy być nierozłączni, już za czasów X-FACTOR'A, poczęli wołać na nas 'geje'.
Cóż, chciałbym, żeby to była prawda. [...]
To była ostatnia noc w hotelu, ostatnia szansa, by stwierdzić, czy rzeczywiście jestem 'pedałem'.
Około dwudziestej pierwszej, wybyłem na dyskotekę.
Amanda.
Lat dziewiętnaście.
 Właśnie skończyła szkołę.
Brunetka, długie włosy, proste, z miodowym ombre.
Szczupła.
Małe piersi.
 Kiedyś takie lubiłem.
Podbiłem do niej, i zamówiłem tequile.
 Dla NAS.
Zaczęliśmy rozmawiać.
Jak to po alkoholu, zrobiłem się bardziej... Szczery?
 Jeśli tak to można nazwać, of course.
Kilkadziesiąt minut później, pieprzyłem DZIEWCZYNĘ.
Yeaaaaaaaaah.
Czułem się... Ekhem... Niezręcznie?
Zamykałem oczy - widziałem Harrego.
Otwierałem je - widziałem dziewczynę, która wije się i jęczy, jak kotka.
Kurwa.
Wiedziałem już, że jestem homo.
Łatwy test.
Noc była strasznie długa. Strrrasznie.
Na jedenastą umówiłem się z Harrym w Minty Monday, a na głowie miałem tłumaczenie Amandzie, że nic pomiędzy nami nie ma.
Okaaaaaaaaaaaaaaaaaay.
[...]
Wieczorem dojechaliśmy na miejsce festynu.
Dużo myślałem, i doszedłem do wniosku, że nie wytrzymam nocy z półnagim Hazzą.
Najwyżej go zgwałcę, a co mi tam?!...
[...]
ON, od razu kiedy dotarliśmy, poszedł na spacer.
Mogłem ochłonąć.
Już słychać było pierwsze odgłosy sexu...
Yeah, jęczący geje i parki hetero, to było to, czego (nie) chciałem teraz słuchać!
Po paru minutach męki, do namiotu wdrapał się nieźle rozbawiony Harry.
- Yo! - wydusił przez śmiech.
- No cześć, cześć. - odpowiedziałem grzecznie. - Co Cię tak bawi?
- Hahahaha, te parki są nieziemskie. Kopulują wszędzie! Bez żadnego wstydu!
- Yeah, słyszę.
- Uch, może... Może ja też powiniennem się go pozbyć...?
- Czego? - spytałem, zbity z tropu.
- No... wstydu?!
Nie zdążyłem odpowiedzieć, kiedy Harreh zaczął się rozbierać.
Nie mogłem się napatrzeć. A jak zahaczył palcem o gumkę bokserek, dostałem palpitacji serca.
Zdjął je.
Podszedł do mnie.
Oh no!
Położył głowę dosłownie na moim obojczyku.
Zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
To było słodkie.
Podniecające.
Gorące.
Słodkie.
Podniecające.
Gorące.
Wymarzone.
Idealne.
Chwilę później stałem całkiem nagi. Jak?!
Myślałem, że stanie się to, na co tak długo czekałem. Ale nie...
On odszedł do mnie, i wyjął z wielkiej torby nasze piżamy z coca-colą. A właściwie, to tylko spodnie. Ubrał mnie (to cholernie słodkie, nie?). Po czym wyszliśmy z namiotu, trzymając się za ręce.
What the fuck?!
Rozmawialiśmy o wszystkim, tylko nie o nas.
Czemu?
[ ... ]
Myślę, że na trzecią nad ranem byliśmy już w naszym namiocie.
To było jak sen...
Słodki sen.
Miałem go, i to było najważniejsze.
[...]
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę.
Najważniejsze było to, że wyznałem mu... miłość..? Tak, tak to można nazwać.
A on tylko ucałował moje usta, tak lekko, objął, i w takiej pozycji zasnęliśmy.
...
Obudziłem się równo o szóstej. Hazza spał jeszcze słodziutko, odkryty.
Ze stojącym... ekhem.
Mój żołnierzyk właśnie budził się do życia.


3 komentarze: