w razie czego, za błędy przepraszam. : )
enjoy porno larry by szymon shipper .
To był dzień. Dzień, który pozostanie w mojej pamięci na zawsze.
Od kiedy odkryłem, że jestem biseksualny, zdałem sobie sprawę o tym jak bardzo jestem zakochany w swoim najlepszym przyjacielu. Znałem go od dzieciństwa. Razem bawiliśmy się w piaskownicy. Razem spędzaliśmy każde święta. Po mimo naszej różnicy wiekowej dogadywaliśmy się lepiej niż bliźniacy. Nie umiałem go okłamywać, więc któregoś dnia wyznałem mu to co zalegało w moim sercu. Przyjął to z uśmiechem na twarzy, przytulił mnie, ale upewnił w tym, że jest całkowicie heteroseksualny.
Miały dni, tygodnie, miesiące, a on co jakiś czas miał inną dziewczynę, całował je, przytulał nawet w moim towarzystwie. Wtedy czułem ten cholerny ból, ucisk w klatce piersiowej. Myśli cały czas huczały w mojej głowie. Bez przerwy powtarzając "To powinienem być ja".
Po 3 latach, w których próbowałem upchnąć swoje uczucia, którymi darze mojego przyjaciela, na sam dół serca próbując być w innych związkach. Poddałem się. Nie potrafiłem. Nie umiałem. Nie chciałem przestać kochać Harry'ego.
Dokładnie 23 listopada poznałem jego dziewczynę, z którą był od dwóch, prawie trzech miesięcy. Nie wiedząc czemu wcześniej jej nie poznałem. Powinienem się cieszyć, że tego dnia poznam osobę, która tak 'uszczęśliwia' Mojego chło.. tzn. przyjaciela, a tym czasem byłem bardziej przygnębiony i smutny niż przedtem.
Czekałem przy centrum handlowym, aby spotkać tą 'długowłosą piękność'. Tak właśnie opisał ją Harry. Poszliśmy do miejsca, które szczerze uwielbiałem. Starbucks. Jest tu serwowana najlepsza Latte. Usiadłem po jednej stronie, a Hazz po drugiej ze swoją dziewczyną Ta...Tay...Taj..Tal..Taylor. Tak właśnie, Taylor. Kurwa, jak ciężko wymówić to imię. Siedzieliśmy czekając na zamówione napoje. Niby udawałem, że pisałem sms do kogoś, ale tak na prawdę kątem oka obserwowałem chłopaka z loczkami. Harry miał loczki. Najpiękniejsze jakie w życiu widziałem. Nie wiem czy mi się to wydawało czy nie, ale czułem jego wzrok na sobie. Jego piękne zielone oczy, które tak ubóstwiam spoglądały na mnie. Przynieśli nam kawę. Blondynka zaczęła opowiadać mi jak to poznała Mojego przyjaciela, zachwycała się jego szmaragdowymi oczami i ułożonymi w nieładzie włosami, które bez wątpienia należały DO MNIE.. yy.. które należały by do mnie, gdybym z nim był. Co oczywiście było kompletnie niemożliwe..
Spojrzałem na niego. Dziewczyna zauważyła, że patrzeliśmy na siebie, nic nie mówiąc. Bez wątpienia zbyt długo. Wtedy ona złapała za jego policzek, skierowała twarz by spojrzał na nią i pocałowała go. Poczułem w klatce ten ból. Moje serce w tym momencie rozpadło się na milion kawałków. Do oczu napłynęły mi łzy. Nie chcąc, żeby Curly to spostrzegł, wstałem i wybiegłem z kawiarni.
Słyszałem tylko ciche wołanie "LouLou, wracaj" "Louis", bo byłem już wystarczająco daleko.
Teraz znalazłem się w swoim domu. Wpadłem, zacząłem płakać. Tak. Uciekłem. I tak. Płakałem. Oczywiście, przecież chłopacy nie płaczą. W takim razie możecie nazwać mnie kobietą. Tak, Louise Tomlinson. Pasowało by mi. Wtedy przynajmniej mógłbym być z Nim. Z chłopakiem, którego tak kocham.
Zamknąłem się w pokoju i miałem zamiar pozostać tutaj jak najdłużej.
30 listopada - Minął tydzień od kiedy poznałem Tejlor sejlor. Miałem w dupie czy komuś przeszkadza to jak ją nazywam. Nienawidziłem jej całym sercem. Całym sobą. A to tylko dlatego, że Harold był jej, a nie Mój. Przez całe 7 dni miałem chyba z tysiąc nieodebranych połączeń od niego, a każdy sms zostawiałem bez odpowiedzi, chodź je czytałem..
np. "Louis, co się stało?" "Boo Bear, przepraszam cię, porozmawiaj ze mną".
Gdy byłem sam w domu po prostu nie otwierałem mu drzwi, a jak byli rodzice to zakazałem im wpuszczać go. Hm... Nie chciałem stracić przyjaciela, ale nie potrafiłem tak po prostu spotkać się z nim, a co gorsza... Widzieć jego z nią. Byłem cholernie zazdrosny i za bardzo zakochany.
Była 18:00 kiedy Hazz napisał do mnie sms treści: "O 20 przyjdę do ciebie. Nie wasz się ruszać z domu. Wiem, że nie ma twoich rodziców bo są w pracy i nie ma nikogo u ciebie, żeby przypilnował cię, abyś nigdzie nie poszedł, ale... Masz. Kurwa. Na. Mnie. Tam. Czekać.".
Nie powiem, że nie byłem zaskoczony tą wiadomością. Zacząłem się ciut denerwować.
Pierwszy raz od 7 dni odpaliłem laptopa, szybko przejrzałem twitter'a. Już chciałem wyłączyć przeglądarkę i odłożyć na bok sprzęt, ale nagle jakby 'poczułem', że muszę wejść na facebook'a, na profil tej całej Tay. Nie miałem swojego konta, tak samo jak Harreh, ale kuzynka to miała. Zalogowałem się na nią (tak, znałem hasło) i spojrzałem na konto blondynki. Przyjrzałem się profilowi. Ze 100 zdjęć, na których była jej twarz z jednej sesji i każde od siebie różniło się tylko miną. Sprawdzałem właśnie jej tablice, gdy spostrzegłem post: "Taylor Swift zmieniła status z "w związku" na "wolny/a".". Zdziwiło mnie to. Nawet bardzo. Szok.
Czyżby nie byli już parą? Czy to moja wina? Ale dlaczego?
Dużo pytań nasuwało się w mojej głowie. Chciałem na wszystko znać teraz odpowiedź.
Pozostało mi czekać. Czekać w niepewności do 20.
Każda minuta ciągła się niemiłosiernie długo. Niepewność pożerała mnie.
Gdzieś o 18:30 poszedłem się umyć. Ale jakoś długo zajęło mi mycie się, że zdążyłem ubrać tylko czyste bokserki i czerwone spodnie, które opinały mój tyłek zapominając o koszulce, a do drzwi zaczął ktoś pukać. Wiedziałem, że to on. Chłopak zawsze pukał w ten specyficzny sposób. W końcu dowiem się wszystkiego. Dowiem się o co chodzi z tym statusem na fejsie.
Zszedłem powoli do drzwi. Otworzyłem je. Było zimno na dworze, więc mroźny powiew wiatru owładnął moje ciało i poczułem dreszcze na skórze.
- Cześć - powiedział do mnie, po czym próbował się uśmiechnąć lecz widać było w jego oczach smutek.
Popatrzyłem się tylko na niego. Nie mogąc nic odpowiedzieć po prostu przesunąłem się, żeby wszedł. Zamknąłem drzwi. Chłopak ściągnął swoją kurtkę i czapkę, która przysłaniała jego piękne loki. Przyłapałem się na tym, że wpatrywałem się w niego natychmiast się rumieniąc. Odchrząknąłem i pokazałem gestem, żeby wszedł do salonu. On tym czasem stał i wpatrywał się we mnie. Czułem się dość nie komfortowo.
- Po co przyszedłeś ? - zapytałem, chodź jakby nie było może wiedziałem dlaczego.
- ee.. no właśnie. - wziął głęboki oddech, cały czas staliśmy w przedpokoju, a on dalej mówił - dlaczego wtedy uciekłeś ? - patrzył się na mnie.
- musiałem iść bo mama napis... a chuj z tym.. - patrzałem na przemian to na ziemie, to na ściany, byleby uniknąć spojrzenia na niego - pamiętasz jak 3 lata temu wyznałem ci to, co do ciebie czuje?
- Tak pamiętam - odparł loczek.
- Mi to kurwa nie przeszło. Nawet jak byłem np. z Nikodemem, albo z Eleanor, która już całkowicie nie była w moim guście, ale chciałem zapomnieć o tych motylkach, które wciąż przy tobie czułem, ale nic. Kompletnie nic się nie zmieniło. - powiedziałem wręcz na jednym wydechu, wpatrywałem się w swoje stopy czekając na jego reakcje.
- Tommo ? - zapytał i widziałem jak zrobił krok w przód - Spójrz na mnie. - wręcz rozkazał, ale powiedział to bardzo czuło. Złapał za mój podbródek. Podniósł. Tak bym spojrzał na niego.
Teraz staliśmy i patrzeliśmy się na siebie. Między naszymi ciałami było może 10 cm różnicy, ale Harry przysunął się bliżej mnie.
- Harry. Nie powinieneś być tak blisko mnie. - powiedziałem.
- Dlaczego ? - zapytał i mogłem ujrzeć jego uśmiechające isę oczy.
- Bo prawdopodobnie... - nabrałem powietrza do płóc i dokończyłem - Bo chyba cię zaraz pocałuje.
Wiedziałem, że się uśmiecha. Nagle zauważyłem, że spojrzał na moje usta. Po chwili zamknął swoje oczy i przywarł ustami do moich warg. Całował mnie. Byłem w kompletnym szoku. Przycisnął mnie do sciany i obcałowywał moje usta. Jedną rękę wplótł w moje włosy, a drugą położył na moje biodra. Całował mnie tak na namiętnie, a ja już nie mogłem się oprzeć i zacząłem oddawać każdą pieszczotę. Włożyłem dłonie pod jego koszulkę i dotykałem go po torsie. Nie mogłem uwierzyć, że całował mnie Harry Styles. Stu procentowy heteroseksualista. Ten Harry, który zawsze jarał się na widok jakieś ładnej dziewczyny. Ten Styles, który był moim najlepszym przyjacielem. Całował mnie. Louis'ego Tomlinson'a. Pieprzonego biseksualistę, który był z kimś w związku, aby zapomnieć o Hazz'ie i zrywającym z tą osobą jeśli chodź trochę nie przypominała jego. Loczek przejechał dłońmi po moich nagich plecach lekko je drapiąc. Złapał mnie za tyłek. Zacisnął na nim swoje dłonie. Ja nie mogąc się powstrzymać cicho jęknąłem w jego usta. Chłopak natomiast zamruczał i uniósł mnie. Oplotłem go w pasie swoimi nogami i ściągnąłem jego koszulkę, abym mógł nacieszyć się bliskością jego nagiej skóry. Przycisnął mnie bardziej do ściany lekko ocierając się kroczem o moje. Poczułem to. Poczułem jego dość mocną erekcje. Kto by pomyślał, że Ja Tomlinson doprowadzę Styles'a do takiego stanu. Cały czas całowaliśmy się zachłannie i namiętnie. Zorientowałem się, że Curly niesie mnie po schodach do góry. Weszliśmy do mojego pokoju nie przestając całowania się. Zamknął drzwi z kopniaka i zaniósł mnie na łóżko. Dosłownie rzucił mnie i położył się pomiędzy moimi nogami. Przygryzł moją dolną wargę, zassał ją po chwili. Ocierał się o mnie. Nie mogłem się powstrzymać i już drugi raz jęknąłem mu prosto w usta. Usłyszałem tylko ten cudowny ochrypły chichot przyjaciela. Nagle poczułem mokre pocałunki, które składał na mojej szyi. Odchyliłem głowę do tyłu, aby miał lepszy dostęp. Zrobił malinkę. Bardzo mi się to spodobało, bo w jakiś sposób naznaczył mnie. Zjechał niżej, całował mnie po obojczyku, potem po klatce piersiowej i zatrzymał się przy sutku. Zassał go i przygryzł delikatnie. Westchnąłem. Zaczął przejeżdżać językiem po moich niedoskonałościach, wypukłościach i całować małe blizny, które pozostały po wypadku, w którym uratowałem go przed jadącym samochodem. Uśmiechnąłem się na samo wyobrażenie, że robił to tak jakby z miłości? To widziałem w jego oczach, które spojrzały na mnie. Pocałował mnie w podbrzusze, złapał zębami guzik odpinając go. To samo zrobił z suwakiem. Uniosłem biodra. Ściągnął moje rurki, rzucając gdzieś w kąt. To samo zrobił ze swoimi. Teraz widziałem go. Siedział pomiędzy moimi nogami. Przelotnie spojrzał na mnie spod swoich pięknych rzęs. Wpatrywałem się w niego. Składał mokre pocałunki od wewnętrznej strony moich ud. Polizał całowane przed chwilą miejsca, przejechał językiem przez bokserki po mojej dość dużej już wypukłości. Znów popatrzał się na mnie.
- Hazz, wiesz... jeśli nie chcesz to nie mu... - przerwał mi
- ... chce - odpowiedział z dużym uśmiechem na twarzy, uśmiechnął się tak słodko ukazując swoje dołeczki, które były tak cholernie seksowne jak cały on. Zaczepił zębami o linie bokserek, naciągnął je i ściągną jednym ruchem. Przez moment wpatrywał się w moje przyrodzenie. Poczułem się teraz dziwnie. Tyle razy on widział mnie nago, a tym razem to było takie.. takie intymne. Pochylił się, złapał w dłoń mojego kolegę i przejechał językiem po główce. Wziął go całego do ust. Dłonie ułożył na moich biodrach. Poruszał głową w przód i w tył. Jęczałem. Nie umiałem leżeć cicho. Jego usta były takie perfekcyjne. Te malinowe usta właśnie sprawiały mi największą przyjemność. Wzdychałem. Lizał, gryzł.. można stwierdzić, że robił to profesjonalnie jak na hetero. Czułem, że zaraz dojdę.
- Ha..Ha..Harry, ja zaraz.. - udało mi się wypowiedzieć te słowa, a Harry przyspieszył swoje ruchy. Wiedziałem, że się odsunie. Ku mojemu zdziwieniu nie zrobił tego. Wystrzeliłem z głośnym jęknięciem jego imienia, wprost w jego usta. Połknął wszystko, oblizując mojego penisa i swoje wargi. Ciepło, które rozlewało się w moim podbrzuszu było cudowne. Chłopak usiadł i wpatrywał się we mnie, ja próbowałem złapać oddech.
- Jesteś niesamowicie przystojny teraz.. zawsze - odparł
Spojrzałem na niego, uśmiechnął się pod nosem. Z moich ust wydobyło się jedynie mruknięcie.
- O tak Lou. - zaczął. Pochylił się nade mną. Pocałował mnie w usta, rękami oparł się po jeden i drugiej stronie mojej twarzy i szeptał wprost do moich warg. - Mam zamiar zrobić coś jeszcze. Wiem, że tego nie robiłeś. Chce być pierwszą osobą i mam nadzieje, że ostatnią. Nie przestrasz się. Chce wynagrodzić ci wszystko.
Pochylił dłoń na ziemie. Zauważyłem, że szuka czegoś w swoich spodniach. Wyciągnął prezerwatywę i pomachał nią przed moimi oczami.
- Truskawkowe. To jak ? - zapytał
Zawstydziłem się w tym momencie. Wskazałem mu palcem na szafkę nocną. Otworzył ją i wyją z niej lubrykant.
- Hazz? Bez tego lateksu czy chuj wie czego. - zarumieniłem się jeszcze bardziej gdy z szeroko otwartymi oczami na mnie spojrzał. Rzucił paczuszkę na ziemie. Ściągnął swoje bokserki. Wtedy moim oczom ukazał się bardzo duży kolega, który stał już na baczność. Zamruczałem. Otworzył żel i posmarował swojego pytona (XD). Przystawił główkę do mojego wejścia. Momentalnie się spiąłem.
- Lou - przemówił do mnie tym swoim nieziemskim ochrypłym głosem - Nie bój się. Będę delikatny. - troszkę się rozluźniłem na jego ciepłe słowa.
Pochylił się nade mną i pocałował w tym samym momencie wchodząc we mnie do połowy. Zamknąłem oczy, zacisnąłem usta w wąską linie, ręce położyłem na plecach chłopaka i wbiłem paznokcie. Raczej go to nie zabolało bo nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Powoli ruszył się we mnie do przodu i do lekko do tyłu. Harry zauważył jedną łzę, która spłynęła po moim policzku. Zamarł. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego.
- Proszę, nie przestawaj.. - widziałem, że nie był pewny tego co robi.
- Ale ciebie to tak bardzo boli.. - już miał się wycofać, ale przytrzymałem go, oplatając nogi wokół niego.
- Nie. Przestawaj. - Rozkazałem. Nie wiem skąd we mnie ta nagła determinacja.
Zielonooki poruszył się zanurzając się cały we mnie. Wyciągnął swojego penisa ze mnie i ponowił. W końcu. Poczułem ulgę, gdy zamiast bólu wyczuwałem tylko niesamowitą rozkosz. Jęknąłem. Harry się uśmiechnął widząc, że nie sprawia mi już bólu. Wyprostował się i zaczął pchać najpierw powoli, ale wraz z przyśpieszającym się moim tętnem jego ruchy stawały się szybsze i mocniejsze. Krzyczałem jego imie. Nie obchodziło mnie kto nas usłyszy i co sobie pomyśli. To był najlepszy moment w moim życiu, którego doświadczałem z moim przyjacielem. Harry sapał, jego loczki przykleiły się do jego czoła. na naszych ciałach można było spostrzec kropelki potu. Taki widok Styles'a był taki seksowny, że od patrzenia na niego miałem ciarki na całej skórze. Mój kolega już stał przygotowany na drugą rozkosz. Harry przyspieszył ruchy, złapał w dłoń moje przyrodzenie i poruszał dłonią tak samo szybko i ostro jak mnie pieprzył. Moje oczy zaszły mgłą. To było to.
- Louis.. - krzyknął i doszedł we mnie. W tym samym czasie moje nasienie znalazło się w dłoni mojego przyjaciela. Jego sperma rozlała się w moim wnętrzu, położył się na mnie. Głośno oddychaliśmy i wzdychaliśmy. Nasze ciała kleiły się, ale nam to teraz nie przeszkadzało. Powoli wycofał swojego penisa. Oblizał swoje palce, na których zalegał jeszcze mój biały płyn. Uśmiechnął się zadziornie i opadł tuż obok mnie. weszliśmy pod zimną kołderkę.
- To powinieneś być ty. - Momentalnie przylgnął do mnie swoim nagim ciałem i zamknął oczka.
Harreh zamruczał, objął mnie swoją ręką i usnął.
Ja leżałem w bez ruchu. Próbowałem opanować oddech jak i swoje myśli.
Harry. Przyszedł do mnie. Całował mnie. Stwierdził, że jestem seksowny. Bzykał mnie. A teraz śpi ze mną. Mój wzrok padł na niego. Wykończony chłopak spał tak słodko. Usta miał lekko rozchylone i słychać było ciche pomrukiwania. Piękny widok.
Lecz teraz dręczyło mnie jedno pytanie.
Dlaczego ja, a nie ona...?
Love Me <3
OdpowiedzUsuń